5.02.2016

Rozdział jedenasty.



Ostatniej nocy prawie wcale nie zmrużyliście oka. Gdy Ola próbowała choć udawać, że śpi, to ty Bartek przewracałeś się z boku na bok, by w końcu przenieść swój wzrok na Aleksandrę i co rusz dotykać jej miękkich włosów, głaskać policzek czy ramię.
- Czemu nie śpisz? - Ola nie wytrzymała i wybuchnęła głośnym śmiechem przy okazji lepiej wtuliła się w ciebie.
- Jakoś nie mogę zasnąć. - pocałowałeś ją w czoło i zamknąłeś w uścisku.
- Też nie mogę spać i też się denerwuję twoimi badaniami, ale musisz być w miarę wypoczęty, dlatego próbujesz już zasnąć. - mimo kolejnych prób podjęcia snu dalej z otwartymi oczami patrzysz przed siebie i wsłuchujesz w równomierny oddech twojej dziewczyny.
Po godzinie ósmej meldujecie się w klinice na szczegółowe badania. Dzisiaj nie dostaniecie odpowiedzi na nurtujące pytania, ale jedno jest pewne, że aż do otrzymania wyników będziecie żyć jak na tykającej bombie. Ola próbuje podpytać matkę, jednak ta jest nieubłagana i nic nie mówi. W dzień w który Bartek ma wizytę w klinice bierzesz wolne w pracy, by mu towarzyszyć. Oboje jesteście zdenerwowani. Gdy przychodzi kolej Bartka, aby wszedł do gabinetu chwyta cię za rękę i daje niewerbalny znak, byś z nim weszła do środka. Nogi masz jak z waty, jednak dzielnie wchodzisz do pomieszczenia w którym zaraz twoja mama, a zarazem lekarka prowadząca Bartka powie wam jakie są i czy w ogóle postępy leczenia. W oczach matki widzisz, że ma dla was dobre wiadomości, jednak twój  chłopak jeszcze nie wie o tym. Zaskakuje was jego reakcja na wyniki. Bartek pochyla się i rękami zasłania oczy. Siedzi tak już kilkadziesiąt sekund. Kładziesz dłoń na jego ramieniu i szepczesz do ucha pokrzepiające słowa. W końcu się podnosi, jednak nie umyka waszej uwadze, że z tych pięknych niebieskich oczu spada kilka łez. Łez radości.
- Bartek, mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę, przynajmniej tak myślę. - profesor Jamro szeroko się uśmiecha. - Jeśli nadal kochasz siatkówkę, ale mam nadzieję, że zaraz po mojej córce, to jest świetna wiadomość. Możesz zacząć indywidualne treningi. Oczywiście będziesz nadal pod moją opieką, jak i trenera od przygotowania fizycznego, ale wracasz na dobre do żywych. - nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak wiele radości przyniosła ta wizyta Bartkowi. Żadne słowa nie wyrażą tego, ile spokoju i pozytywnego myślenia wniosą w życie Bartka ostatnie badania. Wróg nie jest jeszcze w pełni pokonany, ale wszystko zmierza ku dobremu.
- Dziękuję mamo. - szepczesz Ola do rodzicielki ściskając ją na koniec.
- Dziękuję pani bardzo. - Bartek także ściska dłoń profesor.
- To jak, przychodzicie dzisiaj na kolację? - śmiejecie się i potwierdzacie przyjście. Po wyjściu na zewnątrz Bartek bierze cię w objęcia i kręci dookoła.
- Zwariowałeś?! - śmiejesz się razem z nim.
- No chyba przez ciebie? Dziękuję Oleńka. - łapie twój podbródek i z powagą patrzy w twe oczy.
- Kocham cię, wiesz? - zaplatasz dłonie za jego szyją, a wargi łączysz z bartkowymi. Kochasz go. Tak po prostu. Za to, że jest. Za to, jakim jest człowiekiem, a nie za to ile ma na koncie.
- Wiem, ja ciebie też i nie wiem czy sam dałbym radę.
- Kto, jak nie ty? - by rozluźnić poważną atmosferę wyznań znowu się śmiejesz, jednak nie zapominasz o bliskich Bartka, którzy także czekają na wyniki badań, a twój chłopak w tej euforii zapomniał o bożym świecie. - Bartuś, zadzwoń do taty i uspokój go, a i pozdrów Kubę i Laurkę.

Kolejne tygodnie są zdecydowanie lepsze niż kilka poprzednich miesięcy. Bartek dostaje powołanie od trenera reprezentacji. Nie jest w pełni gotowy do maksymalnego wysiłku, jednak potrzebne jest, by ponownie zintegrował się z grupą, by uwierzył, że przez te kilka miesięcy absencji od siatkówki dalej jest dobrym zawodnikiem. A boisko to zweryfikuje.
Koło połowy maja Bartek wyjeżdża do spalskich lasów, by odnaleźć swoją formę. Z jednej strony cieszysz się wraz z nim, a z drugiej oboje na swój sposób przeżywacie rozstanie. Wiesz, że będzie niedaleko, wiesz, że na większość weekendów będzie przyjeżdżał, ale wiesz też, że go nie będzie na noce. Że nie będzie miał cię kto witać rano ani jak wrócisz z pracy. Jednak nie jesteś egoistką i nie myślisz tylko o sobie. Wiesz doskonale, że to zgrupowanie jest mu potrzebne, a jeśli zdrowie na to pozwala, to niech robi, to co kocha.
Końcem czerwca przyjeżdżają do Polski siostra i brat Bartka. Przygotowujesz dla nich kolację, ponieważ trzy dni spędzą z tobą, a z racji, że najstarszy z rodzeństwa Kurek przebywa na zgrupowaniu, to postanawiasz zabrać ich do brata. Laura choć nie jest pierwszy raz w twoim towarzystwie, to początkowo była zamknięta. Dopiero, gdy jej obiecałaś, że kolejnego dnia pojedziecie do Bartka, to uśmiech pokazał się na jej buzi.
- Kuba, zabrałeś wszystko? Laurka, ty też? - pytasz rodzeństwo chłopaka przed wyjściem z mieszkania.
- Tak. - odpowiadają zgodnie. Po sprawdzeniu torebki czy aby na pewno wszystko masz ze sobą przekręcasz zamek w drzwiach i idziecie na przystanek.
- Ola, a ty będziesz żoną Bartka? - Laura zaskakuje cię tym pytaniem.
- Hmm, może kiedyś? Pod warunkiem, że Bartek będzie chciał mieć taką żonę. - uśmiechasz się do dziewczynki, która siedzi na miejscu obok ciebie. - A chciałabyś, żebym nią była? - teraz ty przepytujesz Laurę.
- To Bartek musi chcieć, ale jak ja ciebie lubię, to Bartek musi chcieć. - wystawia w twoim kierunki mleczne ząbki, a ty ją obejmujesz ręką i przytulasz. Jest ci jej okropnie żal, że nie miała możliwości poznać swojej mamy. Wiesz tylko, że pani Dorota zmarła niecały rok po narodzinach Laury, ale nie znasz okoliczności śmierci. Bartek nigdy nie opowiadał, a ty nie pytałaś. W końcu z przesiadkami, ale meldujecie się w Spale. Dzwonisz do Bartka, czy mógłby wyjść do ciebie, o rodzeństwie nic nie mówisz, gdyż chcesz mu sprawić niespodziankę. Kilka minut później już widzisz wysoką postać wychodzącą z budynku i idącą w waszą stronę. Z sekundy na sekundę jego mina zmienia swój wyraz ze zdziwienia po największy uśmiech, a Laura biegnie na spotkanie bratu i już widzicie ją na rękach Bartka. Siatkarz podchodzi do was i pierwsze wita z Kubą, a na deser zostawia ciebie.
- Ukatrupię cię kiedyś. - całuje cię w policzek i szepcze do ucha.
- Nie ma za co. - uśmiechasz się i tulisz mocno po tygodniu rozłąki.
                                             

Aż mi wstyd, za to co wyżej napisałam, serio. I Was przepraszam. Ale nie mam siły na nic lepszego.
Chyba nie powinnam się dziwić, że coraz mniej Was tutaj zagląda… Jeżeli jeszcze ktoś będzie, to będę dalej kontynuować, inaczej usunę.
Jak już ktoś tutaj dotrze to trzymajcie mocno kciuki za kogoś mnie bliskiego. Proszę.
Pozdrawiam, Coq

10 komentarzy:

  1. Ja jestem! I czekam niecierpliwie na happy end :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja również jestem i będę do końca. Ciesze się, że Bartek walczy z chorobą i co najważniejsze wygrywa. A to czy Ola będzie jego żoną. Cóż, kto wie? Rozdział był bardzo spokojny. Ja całe opowiadanie. Ale to dobrze, bo gdy w każdej notce jest mnóstwo zwrotów akcji to aż odechciewa się czytać. Tutaj nie mam tego problemu. Czekam na to, czy Bartek w końcu się oświadczy. Pozdrawiam
    P.S. trzymam kciuki za tego kogoś - kimkolwiek jest :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem od początku tylko się nie ujawniałam. I powodzenia temu komuś:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem, jestem gorzej z komentowanie, ale postaram się poprawić ;) Mam nadzieje, że wszystko co złe Bartek ma już za sobą i teraz może skupić się na Oli, rodzinie i siatkówce. Czekam na dalsze losy ;)
    Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki za tą osobę !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem też ja! Wczoraj czasu brakło ale dziś jestem.
    Rozdział świetny. Mam nadzieję, że choroba nie wróci, że Bartek pokona ją raz na zawsze.
    Ten rozdział jest taki pozytywny... piękny <3
    Czekam na nexta, weny i trzymam kciuki ;)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem od początku i czekam na dalsze rozdziały, bo opowiadanie jest piękne <3
    Trzymam kciuki za Ciebie i twoją wenę oraz za tą bliską ci osobę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam swoje zaległości w końcu...
    Przede wszystkim cieszę się, że Bartek powrócił do zdrowia i powrócił do tego co lubi robić.
    Zważywszy na mój całkowity brak weny do pisania wybacz mój marny "komentarz"
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. jesteś nominowana do libsten szczegółu u mnie
    miloscazycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie, martwię się Twoją nieobecnością. Kiedy kolejny? A przede wszystkim wszystko okay?
    O.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłam tu przypadkiem i jednym tchem przeczytałam wszystkie, jak do tej pory rodziały. Proszę o dalszy ciąg. Pozdrawiam,mam nadzieję, że wszystko ok.

    OdpowiedzUsuń