20.11.2015

Rozdział szósty.




Siedzisz na schodzie nieopodal drzwi wejściowych krztusząc się łzami. Dzwonisz do Marceliny, by się jej doradzić, co robić dalej.  Nie wyobrażasz sobie nawet, co się będzie działo, gdy się okaże, że ten chłopak zażył te lekarstwa. Wyobraźnia działa cuda. Przewodnim obrazem jest leżący gdzieś na podłodze pacjent, który stracił przytomność w najlepszym wypadku. Drzwi ma oczywiście zamknięte i nikt nie może do niego się dostać. Nie wiesz czy dzwonić na policję, po karetkę czy jeszcze chwilę poczekać. Choć z drugiej strony każda sekunda może być na wagę złota, a przecież tutaj na szali jest ludzkie życie.

*

Budzisz się po sporej drzemce. Miałeś posłuchać muzyki, jednak zasnąłeś ze słuchawkami w uszach. Patrzysz na zegarek, a gdy dostrzegasz zbliżającą się dziewiętnastą godzinę podnosisz się z łóżka i masz zamiar zażyć wykupione dzisiaj w aptece leki. Otwierasz lodówkę, a gdy w niej nie znajdujesz wody postanawiasz iść się przewietrzyć, a przy okazji zahaczyć o sklep. Przed wyjściem dzwoni do ciebie Wiktoria uprzedzając, że niestety nie da rady do ciebie przyjechać. Nawet nie jesteś tym zaskoczony. Ubierasz kurtkę, bierzesz klucze i wychodzisz. Nim się zdążyłeś odwrócić, obok ciebie pojawiła się postać młodej kobiety.
- Pani czego tutaj szuka? - rzucasz chłodno, gdyż jesteś przekonany, że to dziennikarka stoi przed tobą. Pewnie jest ciekawa twojej absencji , ale czyż to nie szczyt bezczelności, by koczowała pod twoimi drzwiami? Może i jesteś w pewien sposób osobą publiczną, łatwo rozpoznawalną dla fanów siatkówki, ale czy to uprawnia dziennikarzy, by wręcz wchodzili ci do domu i łamali wszelaką prywatność? Dziewczyna dłuższą chwilę nic nie odpowiada, a ciebie w środku aż gotuje. Jednak nie wybuchasz żadną wiązanką. Masz wrażenie, jakbyś już kiedyś ją gdzieś widział, a może tylko jest podobna do kogoś? Zauważasz spadającą łzę z jej oka, którą szybko ociera i w końcu otwiera usta.
- Dobry wieczór, nazywam się Aleksandra Jamro. Jakąś godzinę temu wydałam panu nie ten lek co powinnam, mam nadzieję, że pan jeszcze go nie zażył?! - patrzysz na tę dziewczynę nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi. - Pracuję w aptece, pan się nazywa Bartosz Kurek, prawda?
- Tak, tak. Już sobie panią, ciebie przypominam. - dziewczyna oddycha z ulgą. - Jestem Bartek.
- Ola. - podajesz jej dłoń. - Właśnie wychodziłem, żeby kupić wodę i zażyć leki.
- Gdybyś nie miał nic przeciwko, to daj mi to opakowanie i najszybciej, jak to możliwe przyniosę odpowiednie.
- Czyli trochę dłużej pożyję, dzięki Ola. - wybuchasz śmiechem rozładowując atmosferę, a dziewczyna wyraźnie się uspokoiła. - Nie będziesz mi usługiwała, chodź pójdziemy razem do tej apteki. Albo czekaj wrócę po kluczyki i pojedziemy samochodem.
- Jeśli dobrze się czujesz, to ja wolę przejść się i ostudzić głowę.
- Nie umieram jeszcze, choć ten na Górze nie wiem czy nie ma innych planów wobec mnie. - krzywo się uśmiechasz. - Więc możemy iść.
Jak przebiegła wasza droga do apteki? 

Teraz to jest mi trochę głupio za to, jak potraktowałem Olę, zaraz po wyjściu z mieszkania. Jednak chyba nie była zła na mnie? Przynajmniej mam taką nadzieję. Idąc z nią w stronę apteki nastała między nami cisza w której wyobraziłem sobie, co by się mogło stać, gdybym zdążył już zażyć, to cholerne lekarstwo. Powinienem być jej wdzięczny, że odnalazła mnie, bo gdyby nie jej przyjście niczego nieświadom zażyłbym dwa razy mocniejsze pastylki.

Chcąc otrzeźwić głowę z czarnych myśli chciałam się przejść pieszo, jednakże chyba zapomniałam, że miałam iść z Nim. Szybko między nami nastała krępująca mnie cisza i powodująca jeszcze większe wyrzuty sumienia. Bartek, zaś chyba czytał w moich myślach, ponieważ podjął rozmowę w czasie której swobodnie wymienialiśmy swoje racje, a nawet w wielu kwestiach podobnie patrzyliśmy na przyszłość.


Właśnie kończyłeś oglądać film, gdy otrzymałeś smsa od Wiktorii z informacją, że dzisiaj przyjdzie do ciebie. Szczerze mówiąc, byłeś wręcz zaskoczony, że postanowiła cię odwiedzić. Do tej pory, od kiedy dowiedziałeś się o nowotworze widziałeś się z nią raptem trzy razy, dodatkowo kilka rozmów telefonicznych oraz smsów. Od dawna nie było za najlepiej między wami, ale ciągle miałeś nadzieję, że jednak Wiktoria się zmieni, że przejrzy na oczy. A teraz? Potrzebowałeś jej wsparcia.
Od półtorej godziny spędzasz czas w towarzystwie swojej dziewczyny. Oddaliliście się od siebie i to bardzo. Wiktoria nawet nie próbuje ukryć swego niezadowolenia z wizyty u ciebie.
- Wiki, co ty robisz? - nakrywasz dziewczynę zbierającą z szuflad swoje czy też wasze wspólne rzeczy i wodzisz wzrokiem, jak pakuje, je do walizki.
- Bo wiesz, lecę z dziewczynami na krótkie wakacje. O tej porze są wielkie promocje last minute. - w ogóle nie patrzy ci w oczy tylko szpera w poszukiwaniu kolejnych rzeczy. - Poza tym teraz, jak i tak jesteś chory, to chcesz pewnie chwili odpoczynku.
- Tak, jedyne o czym marzyłem, to żebyś gdzieś pojechała. - odpowiadasz z ironią. - Wiktoria, po raz kolejny mnie zostawiasz właśnie teraz, gdy najbardziej potrzebuję twojego wsparcia.
- Bartek, a co ty sobie myślałeś? - zupełnie zdezorientowany patrzysz na nią. - Masz raka, nie wiemy ile życia ci zostało, a ty sądziłeś, że ja będę przy tobie siedziała?! - potrzebne jest pisanie, jak się poczułeś? Zamilkłeś. Najpotężniejszy policzek, nie sprawiłby ci tyle bólu co te kilka słów.
- Zabierz tylko swoje rzeczy, które tutaj zostawiłaś i wynoś się z mojego mieszkania. - syczysz i wychodzisz, by nie musieć dłużej na nią patrzeć. Jesteś totalnie skołowany.
- Bartek, przepraszam.
- Dla ciebie już nie żyję i niech tak zostanie. Wyjdź. - nie podejmuje rozmowy. Chwyta walizkę i idzie do drzwi. W ostatniej chwili jeszcze ją zatrzymujesz. - Wiktoria, karta i klucze. - ton twojego głosu jest szorstki, wręcz lodowaty. Wypruty z jakichkolwiek emocji. Posłusznie oddaje twoje własności i bez słowa zamyka za sobą drzwi. Możesz odetną z ulgą? Nie. Dopiero teraz dociera do ciebie, jak okropny ból ci sprawiła.
                                              

Witam! Jesteście jeszcze? :)
Kolejny za dwa tygodnie.

6 komentarzy:

  1. jesteśmy! Cóż, od początku wiedziałam, że z Wiktorią nic z tego. Bycie dziewczyną sportowca ma swoje plusy, ale nie można zapominać o tym, że i jemu należy poświecić odrobinę czasu. Cóż, mam nadzieję, że Ola pomoże mu z tego wyjść. Ba! Jestem tego pewna. Pozdrawiam i czekam na dalszy rozwój ich znajomości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeest! Wreszcie z nią zerwał. O to chodziło! =>
    Mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie Bartka i Oli.
    Wierzę, że Bartuś wyzdrowieje.
    A Wiktoria zniknie z jego życia raz na zawsze!
    Cóż więcej napisać? Piszesz świetnie i tego się trzymajmy.
    Ja chcę już kolejny! To niesprawiedliwe, że kolejny dopiero za dwa tygodnie, ale rozumiem, życie prywatne, itd.
    Nie zanudzam, pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff! Kamień spadł mi z serca i serio odetchnełam z ulgą, kiedy przeczytałam, że Kurek jeszcze nie zażył tego leku. Spotkanie z Olą pod drzwiami mieszkania mogło go wprowadzić z stan zdenerwowania, ale kiedy dowiedział sie, że nie jest dziennikarką,rozmowa potoczyła się już w przyjaznej atmosferze. :)
    Tak sobie myślę, że Wiktoria wcale nie imprezowała po świecie z przyjaciólkami, tylko z jakimś gachem! Zwłaszcza od momentu, kiedy dowiedziała się o chorobie Bartka. Gdyby naprawdę go kochała, byłaby przy nim, wspierała go i pomagała przez to wszystko przejść, ale - jak sama stwierdziła - "nie wiadomo ile życia mu zostało", dlatego też ona korzystała z życia jak najwięcej (pewnie żeby wyssać z jego karty kredytowej bajońskie sumy "za życia")... A kto tam ją wie, ile miała facetów na boku? Bartek jej ufał, przynajmniej do czasu, a ona może przyprawiała mu rogi i tyle było z ich związku. Dobrze, że siatkarz zdecydował się skończyć tę farsę.
    Zaraz, zaraz... Czy przypadkiem ten onkolog, do którego miał się zgłosić Bartek, nie nazywał się tak samo jak nasza pani farmaceutka...? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i w koncu na dobre sie poznali. Wiktoria poszla w pi*du i prawidlowo, bo nawet nie wyobrazam sobie wlasnego odczucia gdybym uslyszala takie slowa jak Bartek. Pustak z niej i tyle!
    Mam pewne zastrzezenie dlaczego tak krotko i tyle czekania na nowy :/
    An.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niczego innego nie spodziewałam się po Wiktorii. Nie ma w zupełności serca dlatego też to, że Bartka zostawiła uważam za przejaw "dobroci". Przestanie robić złudne nadzieje.
    Dobrze, że Ola zdążyła dotrzeć do Bartka przed zażyciem lekarstw. Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń