22.10.2015

Rozdział czwarty.



Pakujesz wielki, turystyczny plecak, który przez kilka najbliższych dni będzie służył niczym szafa, komoda, kosmetyczka i inne w jednym. Wraz z czwórką przyjaciół: Kingą, Renią, Grześkiem i Krystianem będziecie poznawać polskie góry. Od dawna planowaliście ten wyjazd, aż w końcu urywacie się na pięć dni od przyziemnych spraw i w pełni oddajecie przepięknym widokom z gór.
Po powrocie do Warszawy odwiedza cię kuzynka Daria, która mieszka kilkadziesiąt metrów od ciebie, a także musisz przyznać, że traktujecie się niczym siostry.
- Olka, i jak tam po urlopie? - ciężko doszukiwać na twojej twarzy entuzjazmu. - Coś się stało?
- A daj spokój… Już nigdy nie pojadę z jakąkolwiek parą gdziekolwiek, a nie mówiąc z dwoma parami. Czułam się, jak piąte koło u wozu. Góry cudowne, widoki przepiękne, ale to by było na tyle. - krzywo się uśmiechasz.
- Oj pewnie przesadzasz, akurat te parki są fajne, bo je znam. - Daria wybucha śmiechem i nakazuje pokazać ci zdjęcia, które zrobiłaś.
- Jedyny plus, że miałam pokój sama, bo nie wyobrażam sobie, że miałabym spać z nimi. - dalszą rozmowę przeznaczacie na podziwianie rzeczywiście fantastycznych widoków gór, a także na wasze ploteczki.
Niestety krótki urlop się kończy i trzeba wracać do pracy. Kończysz prasować biały fartuch do pracy i idziesz wziąć prysznic, a następnie spać, gdyż jesteś okropnie zmęczona. Jednak nie dane było ci tak szybko znaleźć się pod pierzyną, ponieważ twój jedyny brat Oskar grubo po dwudziestej drugiej przypomniał sobie o wypracowaniu z polskiego. Miałaś ochotę coś mu zrobić, ale ostatecznie zgodziłaś się pod warunkiem, że przez najbliższy miesiąc będzie odkurzał twój pokój.

*

Przez mistrzostwa Europy przemierzasz wraz z drużyną, jak burza. W pierwszej fazie nie straciliście nawet seta w żadnym spotkaniu. Dziennikarze pompują balon, który może pęknąć niczym bańka mydlana. Jesteście pewni siebie, wiecie jak ciężką pracę wykonaliście przygotowując się do tej imprezy, lecz przeciwnik po drugiej stronie siatki nie jest z ligi okręgowej, a także waleczną i mocną reprezentacją składającą się z wybitnych graczy.
Ćwierćfinał rozpoczął się dobrze dla was, bo od zwycięstwa w pierwszym secie. Niestety, Niemcy nie poddali się i wygrywając dwa kolejne sety postawili was pod ścianą. Trener nie wystawił ciebie Bartek w pierwszym składzie, ponieważ nabawiłeś się kontuzji uda, a także z plecami nie było idealnie. Twój zmiennik był w świetnej formie, więc szkoleniowiec mógł sobie pozwolić, by ciebie oszczędzić. Czwarty set także nie rozpoczął się za dobrze, bo na pierwszej przerwie technicznej polska reprezentacja miała wywalczone tylko dwa punkty. Zaraz po przerwie zmieniłeś swego przyjaciela, a także rywala na pozycji Kubę i zapominając o całym bólu dawałeś z siebie sto procent. Twoja piekielna zagrywka odrzucała rywali od piłki, a nam dawała cenne punkty. Po serii twojej zagrywki zarobiliśmy sześć punktów. W kolejnych atakach szalałeś niczym dzika bestia. Dzięki twojej znakomitej postawie, a także pomocy kolegów doprowadziliście do ostatecznego seta. Tutaj walka była wręcz na noże. Punkt za punkt. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na te bezpieczniejsze dwa punkty. Przy piłce setowej dla nas nie szczędziłeś ręki i pocerowałeś żółto-niebieską Miksę w róg boiska idealnie na białej linii zdobywając upragniony punkt. Hala zaczęła skandować wasze nazwiska, a Niemcy nie mogli uwierzyć, że mecz się skończył. Siedzieli na boisku i zakrywali zaczerwienione oczy. Oczywiście ty zostałeś MVP spotkania. Byłeś w znakomitej formie.
- Dzięki, Bartek. Ta wygrana jest w dużej zasłudze dzięki tobie. - podchodzi do ciebie trener i poklepuje po plecach, gdy fizjoterapeuta pomaga ci się rozciągnąć.
- Trenerze, tylko wykonałem swoją robotę, to co umiem najlepiej. - szczerze się uśmiechasz, chyba jeszcze nie dowierzając w to, że za trzy dni stoczysz batalię, by móc walczyć o jak najcenniejszy medal.
W przeddzień półfinału nie możesz długo zasnąć. Około pierwszej w nocy budzisz się z silną potrzebą skorzystania z toalety, by zwrócić treść żołądka. Natychmiast twój kolega z którym dzielisz pokój wzywa lekarza kadry, który zaraz daje ci kroplówkę wzmacniającą i inne specyfiki, by tylko postawić cię na nogi. Jednak bezskutecznie. Zamiast lepiej czujesz się coraz gorzej. Na śniadanie nie schodzisz. Nie ma mowy byś zagrał w meczu przeciwko Bułgarom. Trener próbuje trzymać nerwy na wodzy, by nie dać nic po sobie poznać przeciwnikowi. Postanawiasz, że wyjdziesz wraz z kolegami na halę w stroju meczowym, gdyż nie chcecie, by drużyna przeciwna poznała, że coś nie gra. Siedzisz na małym, drewnianym krzesełku w kwadracie i obserwujesz grę kolegów. Masz wrażenie, że wszystko wokół ciebie kręci się dookoła. W końcu gra jest przerwana, a ciebie przewożą do szpitala. Zemdlałeś.
Po serii badań każą ci zostań w szpitalnym łóżku. Kolejnego dnia przylatujesz do Polski, ponieważ lekarzowi kadry nie podobają się wyniki wykonane we francuskim szpitalu. Następne dwa dni spędzasz w łódzkim szpitalu. Jesteś okropnie zły, zostałeś zbadany wzdłuż i wszerz, a lekarze jakoś nie potrafią wybadać co ci dolega. W dodatku Wiktoria nie zdążyła dojechać z Warszawy, by móc ciebie odwiedzić. Coraz częściej zastanawiasz się nad tym, czy ten wasz związek ma sens. Wiktoria jest dla ciebie ważna, ale czy dla niej? Nie odczuwasz tego. Z twoich rozmyśleń wyrywa cię obecność lekarza, który w rękach trzyma kilka kartek i ciągle je przekłada. Chce ci coś przekazać, ale gubi się w słowach. 
- Niech pan przestanie owijać w bawełnę i w końcu powie, co mi jest. - przerywasz mdłą paplaninę lekarza.
- Niestety nie mam dobrych wiadomości panie Bartoszu. - dostrzegasz strapienie na twarzy podstarzałego doktora.
- Niech pan mówi.
- Nowotwór. - nie możesz uwierzyć w to usłyszałeś. Chyba się przesłyszałeś? Albo lekarz ciebie pomylił z innym pacjentem.
                                     

Miałam dodać jutro, ale jutro oddaję laptopa do informatyka i nie wiem czy będę miała go do wieczora.
Dziękuję za Waszą obecność ♥
Kolejny za dwa tygodnie :)
Pozdrawiam! 
Jeśli ktoś czyta Pawła, to postaram się niedługo coś dodać.

9 komentarzy:

  1. O matko! :'( Niech walczy!

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurde. Nie spodziewałam się tego. Nowotwór czego? Chryste jestem w takim szoku, że nie potrafię nic innego napisać. Pozdrawiam i dodaj jak najszybciej kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Rozdział hmmm fenomenalny? Genialny? Niesamowity? No po prostu WOW!!!!
    Widać, że masz pomysł na to opowiadanie i mam nadzieję, że skończy się happy enedem. ;) (tak, lubię wybiegać w przyszłośc :D)
    Nowotwór? No powiem szczerze, nie spodziewałam się :0
    Biedny Bartuś, kariera stanie pod znakiem zapytania...
    Czekam na następny
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. ZABIJE CIĘ PODŁA KREATURO!
    Pochłonęłam rozdziały bardzo szybko, są niesamowite. Idealne. Bardzo szybko się je czyta. Ja nie wiem jak to zrobiłaś. Przepraszam, że dopiero dziś dotarłam, ale nie dałam rady wcześniej.
    Nie rozumiem Wikotrii jakie to podłe krówsko. PAskudne. Bezczelne. Fuj fuj fuj. Nie wiem co poweidziec. Czekam na wiecej i to natychmiast.

    Szkoda mi Bartka, serio. Teraz musi się jakoś spotkać z Olą, ona będzie jego lekiem. Oczywiście


    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  5. O KURCZĘ! Aż nie wiem co mam napisać. Kompletnie się nie spodziewałam. Zastrzeliłaś mnie. Totalnie. To, że szkoda mi Bartka to mało powiedziane. Los bywa cholernie niesprawiedliwy. Po prostu aż mi się nie chce wierzyć, że go to spotkało. A do tego Wiktoria to cholerna idiotka i egoistka. Ugh.


    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. To nas zaskoczyłaś... Przed Bartkiem do rozegrania ten najważniejszy mecz i wydaje mi się, że wsparcia od Wiktorii nie dostanie i ich związek się zakończy. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Takiego obrotu sytuacji to się nie spodziewałam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Już miałam Cię chwalić jakiż lekki i przyjemny rozdział, a tu co? Taka bomba na koniec! ;o Aż mnie coś zabolało, jak to przeczytałam :(
    Och, biedny Bartek! :(
    Jest mi strasznie smutno i nie potrafię nic więcej wykrzesać :(
    Ola, przybywaj i ratuj Bartka! :) Coquette podpadłaś :)
    Pozdrawiam! :*
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  9. No to teraz pojechałaś po bandzie... Całkowicie.

    OdpowiedzUsuń