Pakujesz
wielki, turystyczny plecak, który przez kilka najbliższych dni będzie służył
niczym szafa, komoda, kosmetyczka i inne w jednym. Wraz z czwórką przyjaciół:
Kingą, Renią, Grześkiem i Krystianem będziecie poznawać polskie góry. Od dawna
planowaliście ten wyjazd, aż w końcu urywacie się na pięć dni od przyziemnych
spraw i w pełni oddajecie przepięknym widokom z gór.
Po powrocie
do Warszawy odwiedza cię kuzynka Daria, która mieszka kilkadziesiąt metrów od
ciebie, a także musisz przyznać, że traktujecie się niczym siostry.
- Olka, i
jak tam po urlopie? - ciężko doszukiwać na twojej twarzy entuzjazmu. - Coś się
stało?
- A daj
spokój… Już nigdy nie pojadę z jakąkolwiek parą gdziekolwiek, a nie mówiąc z
dwoma parami. Czułam się, jak piąte koło u wozu. Góry cudowne, widoki
przepiękne, ale to by było na tyle. - krzywo się uśmiechasz.
- Oj pewnie
przesadzasz, akurat te parki są fajne, bo je znam. - Daria wybucha śmiechem i
nakazuje pokazać ci zdjęcia, które zrobiłaś.
- Jedyny
plus, że miałam pokój sama, bo nie wyobrażam sobie, że miałabym spać z nimi. -
dalszą rozmowę przeznaczacie na podziwianie rzeczywiście fantastycznych widoków
gór, a także na wasze ploteczki.
Niestety
krótki urlop się kończy i trzeba wracać do pracy. Kończysz prasować biały
fartuch do pracy i idziesz wziąć prysznic, a następnie spać, gdyż jesteś
okropnie zmęczona. Jednak nie dane było ci tak szybko znaleźć się pod pierzyną,
ponieważ twój jedyny brat Oskar grubo po dwudziestej drugiej przypomniał sobie
o wypracowaniu z polskiego. Miałaś ochotę coś mu zrobić, ale ostatecznie
zgodziłaś się pod warunkiem, że przez najbliższy miesiąc będzie odkurzał twój
pokój.
*
Przez
mistrzostwa Europy przemierzasz wraz z drużyną, jak burza. W pierwszej fazie
nie straciliście nawet seta w żadnym spotkaniu. Dziennikarze pompują balon,
który może pęknąć niczym bańka mydlana. Jesteście pewni siebie, wiecie jak ciężką
pracę wykonaliście przygotowując się do tej imprezy, lecz przeciwnik po drugiej
stronie siatki nie jest z ligi okręgowej, a także waleczną i mocną
reprezentacją składającą się z wybitnych graczy.
Ćwierćfinał
rozpoczął się dobrze dla was, bo od zwycięstwa w pierwszym secie. Niestety,
Niemcy nie poddali się i wygrywając dwa kolejne sety postawili was pod ścianą.
Trener nie wystawił ciebie Bartek w pierwszym składzie, ponieważ nabawiłeś się
kontuzji uda, a także z plecami nie było idealnie. Twój zmiennik był w świetnej
formie, więc szkoleniowiec mógł sobie pozwolić, by ciebie oszczędzić. Czwarty
set także nie rozpoczął się za dobrze, bo na pierwszej przerwie technicznej
polska reprezentacja miała wywalczone tylko dwa punkty. Zaraz po przerwie
zmieniłeś swego przyjaciela, a także rywala na pozycji Kubę i zapominając o
całym bólu dawałeś z siebie sto procent. Twoja piekielna zagrywka odrzucała
rywali od piłki, a nam dawała cenne punkty. Po serii twojej zagrywki
zarobiliśmy sześć punktów. W kolejnych atakach szalałeś niczym dzika bestia.
Dzięki twojej znakomitej postawie, a także pomocy kolegów doprowadziliście do
ostatecznego seta. Tutaj walka była wręcz na noże. Punkt za punkt. Żadna z
drużyn nie potrafiła odskoczyć na te bezpieczniejsze dwa punkty. Przy piłce
setowej dla nas nie szczędziłeś ręki i pocerowałeś żółto-niebieską Miksę w róg
boiska idealnie na białej linii zdobywając upragniony punkt. Hala zaczęła
skandować wasze nazwiska, a Niemcy nie mogli uwierzyć, że mecz się skończył.
Siedzieli na boisku i zakrywali zaczerwienione oczy. Oczywiście ty zostałeś MVP
spotkania. Byłeś w znakomitej formie.
- Dzięki,
Bartek. Ta wygrana jest w dużej zasłudze dzięki tobie. - podchodzi do ciebie
trener i poklepuje po plecach, gdy fizjoterapeuta pomaga ci się rozciągnąć.
- Trenerze,
tylko wykonałem swoją robotę, to co umiem najlepiej. - szczerze się uśmiechasz,
chyba jeszcze nie dowierzając w to, że za trzy dni stoczysz batalię, by móc
walczyć o jak najcenniejszy medal.
W przeddzień
półfinału nie możesz długo zasnąć. Około pierwszej w nocy budzisz się z silną
potrzebą skorzystania z toalety, by zwrócić treść żołądka. Natychmiast twój
kolega z którym dzielisz pokój wzywa lekarza kadry, który zaraz daje ci
kroplówkę wzmacniającą i inne specyfiki, by tylko postawić cię na nogi. Jednak
bezskutecznie. Zamiast lepiej czujesz się coraz gorzej. Na śniadanie nie
schodzisz. Nie ma mowy byś zagrał w meczu przeciwko Bułgarom. Trener próbuje
trzymać nerwy na wodzy, by nie dać nic po sobie poznać przeciwnikowi.
Postanawiasz, że wyjdziesz wraz z kolegami na halę w stroju meczowym, gdyż nie
chcecie, by drużyna przeciwna poznała, że coś nie gra. Siedzisz na małym,
drewnianym krzesełku w kwadracie i obserwujesz grę kolegów. Masz wrażenie, że
wszystko wokół ciebie kręci się dookoła. W końcu gra jest przerwana, a ciebie
przewożą do szpitala. Zemdlałeś.
Po serii
badań każą ci zostań w szpitalnym łóżku. Kolejnego dnia przylatujesz do Polski,
ponieważ lekarzowi kadry nie podobają się wyniki wykonane we francuskim
szpitalu. Następne dwa dni spędzasz w łódzkim szpitalu. Jesteś okropnie zły,
zostałeś zbadany wzdłuż i wszerz, a lekarze jakoś nie potrafią wybadać co ci
dolega. W dodatku Wiktoria nie zdążyła dojechać z Warszawy, by móc ciebie
odwiedzić. Coraz częściej zastanawiasz się nad tym, czy ten wasz związek ma
sens. Wiktoria jest dla ciebie ważna, ale czy dla niej? Nie odczuwasz tego. Z
twoich rozmyśleń wyrywa cię obecność lekarza, który w rękach trzyma kilka
kartek i ciągle je przekłada. Chce ci coś przekazać, ale gubi się w słowach.
-
Niech pan przestanie owijać w bawełnę i w końcu powie, co mi jest. - przerywasz
mdłą paplaninę lekarza.
- Niestety
nie mam dobrych wiadomości panie Bartoszu. - dostrzegasz strapienie na twarzy
podstarzałego doktora.
- Niech pan
mówi.
- Nowotwór.
- nie możesz uwierzyć w to usłyszałeś. Chyba się przesłyszałeś? Albo lekarz
ciebie pomylił z innym pacjentem.
Miałam dodać jutro, ale jutro oddaję laptopa do informatyka i nie wiem czy będę miała go do wieczora.
Dziękuję za Waszą obecność ♥
Kolejny za dwa tygodnie :)
Dziękuję za Waszą obecność ♥
Kolejny za dwa tygodnie :)
O matko! :'( Niech walczy!
OdpowiedzUsuńo kurde. Nie spodziewałam się tego. Nowotwór czego? Chryste jestem w takim szoku, że nie potrafię nic innego napisać. Pozdrawiam i dodaj jak najszybciej kolejną notkę
OdpowiedzUsuńWow. Rozdział hmmm fenomenalny? Genialny? Niesamowity? No po prostu WOW!!!!
OdpowiedzUsuńWidać, że masz pomysł na to opowiadanie i mam nadzieję, że skończy się happy enedem. ;) (tak, lubię wybiegać w przyszłośc :D)
Nowotwór? No powiem szczerze, nie spodziewałam się :0
Biedny Bartuś, kariera stanie pod znakiem zapytania...
Czekam na następny
Pozdrawiam
Ola
ZABIJE CIĘ PODŁA KREATURO!
OdpowiedzUsuńPochłonęłam rozdziały bardzo szybko, są niesamowite. Idealne. Bardzo szybko się je czyta. Ja nie wiem jak to zrobiłaś. Przepraszam, że dopiero dziś dotarłam, ale nie dałam rady wcześniej.
Nie rozumiem Wikotrii jakie to podłe krówsko. PAskudne. Bezczelne. Fuj fuj fuj. Nie wiem co poweidziec. Czekam na wiecej i to natychmiast.
Szkoda mi Bartka, serio. Teraz musi się jakoś spotkać z Olą, ona będzie jego lekiem. Oczywiście
Całuski
O KURCZĘ! Aż nie wiem co mam napisać. Kompletnie się nie spodziewałam. Zastrzeliłaś mnie. Totalnie. To, że szkoda mi Bartka to mało powiedziane. Los bywa cholernie niesprawiedliwy. Po prostu aż mi się nie chce wierzyć, że go to spotkało. A do tego Wiktoria to cholerna idiotka i egoistka. Ugh.
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
To nas zaskoczyłaś... Przed Bartkiem do rozegrania ten najważniejszy mecz i wydaje mi się, że wsparcia od Wiktorii nie dostanie i ich związek się zakończy. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Takiego obrotu sytuacji to się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńJuż miałam Cię chwalić jakiż lekki i przyjemny rozdział, a tu co? Taka bomba na koniec! ;o Aż mnie coś zabolało, jak to przeczytałam :(
OdpowiedzUsuńOch, biedny Bartek! :(
Jest mi strasznie smutno i nie potrafię nic więcej wykrzesać :(
Ola, przybywaj i ratuj Bartka! :) Coquette podpadłaś :)
Pozdrawiam! :*
Ala
No to teraz pojechałaś po bandzie... Całkowicie.
OdpowiedzUsuń